Stardust Memories
Gig Seeker Pro

Stardust Memories

| SELF

| SELF
Band Alternative Rock

Calendar

This band has not uploaded any videos
This band has not uploaded any videos

Music

Press


"Stardust Memorief for On or Off Kolektyw"

Walk with music. - http://onoroffkolektyw.blogspot.com/2012/05/stardust-memories.html


"In the kitchen with Stardust memories"

Interview for website elephantshoe.pl - http://www.elephantshoe.pl/?p=9668


"Blues, folk i melancholia. Wywiad ze STARDUST MEMORIES"

Stardust Memories to nowy projekt muzyków zespolów Marysi Peszek, Anity Lipnickiej, Letters From Silence i Magnificent Muttley. 1 pazdziernika ukaze sie ich debiutancka EP-ka, na której znajdzie sie 6 wyjatkowych coverów. Jak twierdza Magda Jobko i Maciek Bak, zalozyciele grupy, calosc utrzymana bedzie w charakterystycznym, "stardustowym" brzmieniu.

Piotr Bartulewicz: Dlaczego postawiliscie na covery?

Magdalena Jobko: Stwierdzilismy, ze to duze wyzwanie. Nie dosc, ze ktos ocenia nas jako muzyków, to ocenia takze nasza interpretacje danego utworu. Nie sztuka jest zrobic cover, który polega na odtworzeniu nuta w nute. Sztuka jest zrobic cover, który oddaje charakter tego co my lubimy, co gramy. Nie chodzi tu wcale o to, ze nie mamy mozliwosci napisania swojej muzyki, zwlaszcza, ze kazdy z nas dziala tez poza Stardust Memories w swoich projektach. Stwierdzilismy, ze nadanie cudzym utworom naszego charakteru to dobry pomysl na poczatek.

Maciek Bak: Chcielismy zaczac na luzie, bez spinki. Zaczelo sie od towarzyskiego pomyslu. W 2009 roku rozpadal sie nasz poprzedni zespól, w którym razem gralismy. Stwierdzilismy, ze moze zrobimy projekt, w którym bedziemy grac nasze ulubione numery, na poczatku zupelnie akustycznie. To stopniowo ewoluowalo do obecnej postaci. Wychodzilo nam to calkiem fajnie i uznalismy, ze warto ludziom pokazac, ze mozna utwór z jednej bajki przerobic na zupelnie inna modle.

MJ: Ciekawe, ze w Polsce w zasadzie nie ma takich zespolów. Nie mówie tu oczywiscie o cover bandach grajacych na weselach. Po prostu w polskiej muzyce alternatywnej nie ma zespolów, które zajmuja sie coverami, tak jak na przyklad francuski Nouvelle Vague, który wydal trzy czy cztery plyty z samymi coverami. Ale kiedy slyszy sie ich utwory, mysli sie - Aha, to jest Nouvelle Vague. A potem okazuje sie, ze to na przyklad cover Depeche Mode.

To dzieki temu, ze ich interpretacje sa bardzo oryginalne. Nie mozna ich muzyki okreslic mianem stuprocentowo odtwórczej.

MJ: Dokladnie.

MB: Zreszta, w amerykanskim bluesie, folku czy bluegrassie, czesto interpretuje sie cudze utwory lub tradycyjne melodie. Przykladem moga byc dwie ostatnie plyty Roberta Planta. Praktycznie nie ma tam jego kompozycji, sa to po prostu interpretacje innych utworów. I my to podchwycilismy.

Znani bluesmani czesto siegali i siegaja nadal po zapomniane standardy, po utwory nieznane szerszej publicznosci. Natomiast Wy siegneliscie po stosunkowo nowe piosenki.

MJ: I tez czesto z innej bajki, bo na przyklad jedna z nich jest przebój dyskotekowy.

MB: To bedzie niespodzianka. Ci, którzy chodzili na nasze koncerty, wiedza o co chodzi.

MJ: W kazdym razie nasza wersja brzmi absolutnie inaczej i piosenke mozna rozpoznac chyba tylko po tekscie. To bylo duze wyzwanie, bo zaczerpnelismy z niej chyba tylko tekst i linie melodyczna, która zreszta tez dosc mocno zmienilismy. Czasami jest tak, ze na warsztat bierzemy utwór z gatunku, który jest nam tak naprawde obcy. Po prostu slyszymy, próbujemy i staramy sie cos z niego wyciagnac.

MB: Wystarczy, ze ktos przyjdzie na próbe i powie: Mam melodie, mam akordy, zróbmy aranz. Tak traktujemy te utwory. A jesli chodzi o wybór, jest troche wspólczesnych rzeczy, które lubimy. Nie ma totalnych staroci, bo gdybysmy na przyklad zrobili cover Rolling Stonesów czy Dylana, co jest oczywiscie pociagajace, to wtedy poszlibysmy w strone cover bandu, który móglby na przyklad zagrac przed AC/DC.


MJ: Zreszta inspirujemy sie Bobem Dylanem i Stonesami, wiec byloby to coverowanie nuta w nute. Ciezko jest dodac cos do ich numerów. A jezeli bierzemy na warsztat prosty, elektroniczny utwór "Little Bit" Lykke Li, i ciekawie go aranzujemy, ze smyczkami i reszta instrumentów, to wtedy jest to wyzwanie.

Czyli rozbieracie piosenki na czynniki pierwsze, zostawiajac co najwyzej melodie i progresje akordów?

MJ: Tak. Co ciekawe, przesylamy sobie nawzajem propozycje piosenek, ale nie wszyscy sluchaja ich przed próba. Na przyklad nasz mandolinista (Artur Holuszko - przyp. red) wlasciwie nigdy ich wczesniej nie slucha. On podchodzi do tego jak do nowej kompozycji. I to jest fajne, bo dzieki temu gra to co czuje i nie sugeruje sie uslyszana linia melodyczna czy akordem.

Czy Wasza dwójka stanowi rdzen Stardust Memories?

MB: Jestesmy zalozycielami.

MJ: Zrodzilo sie to z naszego pomyslu dosc dawno temu, ale w zespole nie ma podzialu na waznych i wazniejszych.

MB: Perkusista i mandolinista to muzycy o mocno improwizacyjnym backgroundzie. Olek (Orlowski - przyp. red.) jest swietnym perkusista i okazalo sie, ze bardzo gleboko siedzi w klimatach typu Tom Waits, Dylan, w bluegrassie, w folku, w starym bluesie. Bardzo kombinuje z rytmem, gra inaczej niz wspólczesni bebniarze z "kregu alternatywnego". Ma szerokie zaplecze muzyczne, w tym tzw. "korzenne". Artur równiez mocno kombinuje i nigdy dwa razy nie zagra tej samej partii. My jestesmy osobami, które w jakis sposób to spajaja i nadaja kierunek, ale absolutnie nie mozemy powiedziec, ze jestesmy muzycznymi szefami.

MJ: Kazdy kto ma jakis pomysl, kto chce dodac cos od siebie, moze to zrobic.

Jak doszlo do zebrania obecnego skladu?

MJ: To troche zajelo. My wpadlismy na ten pomysl w 2009 roku. Zaczelismy sie spotykac prywatnie, z gitara, raz u mnie, raz u Macka. Po prostu gralismy. Po jednej z prób, która nagralismy na dyktafon, stwierdzilismy, ze nawet fajnie nam to wychodzi i niezle brzmi. Wpadlismy na pomysl z wiolonczela. Zaczelismy od poszukiwan kogos, kto gra na tym instrumencie. Umiescilismy ogloszenie w Internecie, na które odpowiedzial...Artur, czyli nasz mandolinista. Na poczatku wahalismy sie, czy to jest dobry kierunek, po czym okazalo sie, ze jest swietnie i brzmi to idealnie. W miedzyczasie pojawila sie skrzypaczka, która byla siostra naszego kolegi. Kiedy przyszla, to tez wszystko razem zagralo. Tak wiec poszukiwanie wiolonczeli skonczylo sie na skrzypcach i mandolinie. Potem troche przypadkiem pojawila sie Ewa. Poznalismy sie i okazalo sie, ze Ewa gra na wiolonczeli. Przyszla do nas na próbe i zechciala z nami grac. Z kolei z Olkiem znalismy i lubilismy sie juz wczesniej. On przychodzil na nasze koncerty jako widz. Sam mówil nam, ze bedac na naszych wystepach, slyszal tam jeszcze perkusje, slyszal partie, które chcialby zagrac.

MB: Oczywiscie w studiu, nawet przy braku sekcji rytmicznej, mozna zrobic niezla muzyke, kombinowac z róznymi poglosami i efektami. Ale po kilku koncertach stwierdzilismy, ze brakuje nam tego pulsu i brzmienia perkusji. Kiedy doszedl Olek, caly sklad sie zamknal przez to, ze on wniósl to kombinowanie z rytmami i groovem.


Znamy tylko dwa numery, które znajda sie na EP-ce - "Little Bit" Lykke Li i "Woman" Wolfmother. Czy moglibyscie jednak nieco bardziej uchylic rabka tajemnicy?
MB: Na razie nie ujawnimy konkretnych piosenek, ale mysle, ze mozemy wymienic autorów oryginalnych kompozycji. Beda to wspomniani Wolfmother i Lykke Li, a takze Burt Bacharach, Blur, Röyksopp i Kasabian.

Ciekawy wybór! Ale czy w takim razie udalo sie Wam material z EP-ki utrzymac w jednolitej stylistyce?

MJ: Wydaje mi sie, ze jest EP-ka jest dosc jednolita. Faktycznie, niektóre utwory odstaja od reszty, ale nadal mieszcza sie w tym naszym stardustowym brzmieniu.


MB: To stardustowe brzmienie mozna okreslic jako mieszanke waitsowego, cyrkowego podejscia do bluesa i folku ze starym amerykanskim rock and rollem z lat 50-tych i 60-tych, z gitarami na poglosach sprezynowych i perkusja nagrywana bardzo naturalnie, ambientowo, mala iloscia mikrofonów. Sekcja smyczkowa dodaje specyficznego "lukru" i musicalowego charakteru muzyki filmowej z lat 50.

MJ: Istotny jest tez poglos na wokalu, który dodaje przestrzeni i "kosmosu".

MB: Czyli podsumowujac, jest to nasze specyficzne ujecie blueso-folko-rock and rolla, robionego na "stara" modle. Staramy sie przesterowywac to co mozemy przesterowac, korzystamy ze starych poglosów i nie stosujemy bardzo nowoczesnych technik produkcyjnych. Chodzi o taki stary, naturalny, troche zmatowiony sound.


Nagrywajac korzystaliscie ze starego, analogowego sprzetu?

MB: Trudno o dostep do takiego sprzetu, kiedy nagrywamy sami, ale wiemy, jak brzmienie "postarzyc" w kierunku, który lubimy, korzystajac z metod, które sa dostepne w "cyfrze".

Co dalej po wydaniu EP-ki? Snujecie juz jakies plany na przyszlosc?

MB: Chcemy sie przekonac, na ile EP-ka otworzy nam drzwi, jaki bedzie jej odbiór. Zespól w róznych skladach funkcjonuje od roku, ale dopiero ta plyta bedzie nasza deklaracja. Wczesniej nie przedstawialismy sie zbytnio, nie dawalismy o sobie znac Machinie czy innym mediom. Robimy to dopiero teraz. Duzo zalezy od tego, jak to zostanie odebrane. Chcielibysmy nagrac duza plyte. Natomiast dyskutujemy, czy dalej beda to covery czy juz autorski material. Ale na pewno bedziemy rozwijac nasza, stardustowa stylistyke.

Jakie "drzwi" chcielibyscie otworzyc? Jak wyobrazacie sobie dalsza kariere Stardust Memories?

MJ: Jestesmy ciekawi odbioru. Reakcje na koncertach zaskoczyly nas bardzo pozytywnie. Pierwszy wystep byl dla nas bardzo duza próba, wtedy gralismy jeszcze bez Olka. Bylismy ciekawi, czy to sie sprawdzi - czy to bedzie koncert tylko dla znajomych, czy dla ludzi, którzy sie tam znajda przypadkiem. Okazalo sie, ze odbiór byl niesamowicie cieply i ludzie faktycznie chcieli wiecej, byli bardzo zafascynowani. Stwierdzilismy, ze trzeba to rozwijac. Tak jak powiedzial Maciek, dopiero teraz dajemy znac mediom o sobie. Jestesmy ciekawi, czy ten kierunek, który obralismy, zostanie odebrany pozytywnie.

MB: Po prostu zrobilismy cos co nas kreci. A kazdy twórca ma frajde, gdy dowiaduje sie, jak inni odbieraja jego twórczosc. Dla nas to jest najciekawsze. Fajnie by bylo otworzyc ta EP-ka droge do nagrania duzej plyty. To kwestia znalezienia i finansów i wydawcy oczywiscie. I na pewno wymaga to pracy promocyjnej, koncertowej. Trudno jest zaczynac od duzej plyty, gdy robi sie wszystko swoimi silami. EP-ka jest zaczynem, który moze prowadzic do czegos wiecej.

MJ: Przede wszystkim chcemy grac. Dzieki EP-ce bedzie nam latwiej dotrzec do innych miejsc niz Warszawa.

MB: Poczatek jest w sumie pozytywny, bo udalo nam sie zebrac 17 patronatów medialnych, wysylajac tylko te dwa wspomniane wczesniej utwory. Miejmy nadzieje, ze to dobry znak. Mamy silne przekonanie, ze nikt w Polsce nie gra w taki sposób, nikt nie zrobil takiej mieszanki muzyki, która zrobilismy my.

Opowiedzcie o genezie nazwy zespolu. Podejrzewam, ze jestescie zafascynowani filmami Woody'ego Allena.

MJ: Nazwa powstala po naszych pierwszych próbach, jeszcze bez zespolu. Nie wysilalismy sie specjalnie, tylko stwierdzilismy, ze w koncu przyjdzie ten czas i nazwa sama do nas przyjdzie. Ja uwielbiam Woody'ego Allena i stwierdzilam, ze Stardust Memories (polska wersja tytulu - "Wspomnienia z gwiezdnego pylu" - przyp. red.) bedzie idealna nazwa, bo wiaze sie z nostalgia, odgrzebywaniem czegos z przeszlosci. To z kolei fajnie laczy sie z naszym coverowaniem. Jednoczesnie jest w niej troche melancholii. Zreszta sam film jest bardzo melancholijny, pojawia sie w nim watek kryzysu twórczego i szukania siebie na nowo. A ponadto kosmiczna stylistyka pasuje do brzmienia, które uzyskalismy.

MB: To sie tez komponuje z czescia wizualna. Kiedy myslimy o naszej muzyce, wyobrazamy sobie gwiazdziste niebo, galaktyke. A patrzac na gwiazdziste niebo czuje sie tesknote, nostalgie, wracaja wspomnienia, sentymenty. I - znów odnoszac to do muzyki - smyczki nadaja troche melancholijny ton, poglosy na gitarach dodaja glebi. Mysle, ze nazwa byla strzalem w dziesiatke.

Dzieki za rozmowe. Mam nadzieje, ze jeszcze nieraz o Was uslyszymy. Powodzenia! - Machina.pl


Discography

STARDUST MEMORIES (Debut EP)
Released: October 1st 2012
Formats: CD, Digital Download

http://stardust-memories.bandcamp.com/
http://stardustmemories.pl

Photos

Bio


Stardust Memories are a band created by musicians cooperating with Maria Peszek, Letters from Silence and Magnificent Muttley.

They interpret different pieces of alternative, rock and electronic music. The word interpretation is cruicial here, because all versions of the songs have their vibe very different from the original recordings. This is the reason why Stardust Memories cannot be called imitative at all. Deep vintage reverbs, a powerful, emotional and intensive vocal, psychodelic sound effects mixed with classical sound of violins are responsible for specific climate of the interpretations. They also bring to mind soundtracks of Tarantino, Rdirguez or Lynch movies.

The music origins of the band stretch from blues, American folk, rock&roll and bluegrass to modern alternative sounds. The artists describe their eclectic sound as ‘dark country’ and ‘space folk’. Among their inspirations, they mention such musicians as Tom Waits, The Dead Weather, Bob Dylan, Florence + The Machine, The Kills, Yeah Yeah Yeahs, The Rolling Stones or The Raconteurs.

In 2012 Stardust Memories made a breakthrough. Apart from finding all members for good and releasing their first EP album (which was released under the auspicies of important Polish media, for instance MACHINA which is one of the most popular Polish alternative music website), the band was spotted during SKODA Auto Muzyka competition and was granted an award by the jury consisting of famous Polish music journalists working for Polish Radio Programme 3 (Piotr Metz, Piotr Stelmach).

At the moment, the band focuse on playing concerts and look for a publisher of their first longplay.

Line-up:
Magdalena Jobko - lead vocals, percussion
Maciej Bak - electric guitar, backing vocals
Marta Bogdal - violin
Artur Holuszko - acoustic & electric mandolin
Aleksander Orlowski - drums

Former members
Amalia Obrebowska -violin
Ewa Detko - cello